Och jejku, jak dawno nic nie pisałam. Tym razem będzie mniej wzniośle. A może i nie...
Podczas rozmowy ze znajomym zahaczony został temat słonia. Jako zwierzęcia. I faktycznie to piękne zwierzęta. Niesamowita jest ich pamięć. Szkoda, że człowiek takiej niekiedy nie ma. Pozostaje nam korzystanie z karty pamięci w formie odręcznie napisanej listy zakupów i sprawunków do załatwienia.
Wracając do słonia. Od razu pojawił mi się obraz w głowie takiej wypasionej kosmicznej mgławicy w kształcie słonia.
W trakcie tworzenia nigdy nie odwzoruję identycznie tego, co mi się ukaże. Traktuję to jako ogólny zarys i wyznaczenie kierunku w jakim mam zmierzać. Już podczas procesu twórczego przychodzą kolejne podpowiedzi jak ma wyglądać efekt końcowy. I dokładnie było tak i w tym przypadku.
Kiedy proces twórczy przebiega prawidłowo czuć takie wewnętrzny spokój i radość w trakcie samego malowania. Efekt końcowy jest dokładnie taki jaki miał być. To się po prostu czuje. Jednak zawsze przy pewnych wahaniach sprawdzam wahadełkiem, czy faktycznie jest to skończone na 100%. Czasem może dosłownie brakować kilku kropek czy jakiejś gwiazdki w konkretnym miejscu, by w obrazie zostało zawarte to, co miało się w nim znaleźć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz