Może zacznijmy od tego zdjęcia. Jest na nim przedstawiony początek mojej pracy nad zamówieniem oraz efekt końcowy.
I to bardzo dobrze obrazuje, co ludziom się wydaje. Po lewej to jest ich autentyczna praca nad sobą, a po prawej to, co im się wydaje, że jest. I ezoteryka do tego ich przekonuje, że jest tak jak po prawej. Są cudowni, kolorowi i w ogóle nic nie muszą poza noszeniem "amuletów", słuchaniem dziwnych dźwięków i "medytacji". To właśnie wmawiają nam przeróżni "koucze" i ezoteryczne gwiazdy.
Skorzystaj z ich szkolenia, produktu, warsztatów a wszystko samo się stanie. Wystarczy, że leżysz i pachniesz a wszystko się cudownie ułoży.
Otóż nic się nie ułoży i nic się samo nie zmieni bo takie powyższe korzystanie z produktów dostępnych na rynku jest poziomem malowania jak na pierwszym zdjęciu.
Warto by wspomnieć, że większość tego co nam się oferuje to nie jest szumny i pompatycznie nadmuchany rozwój duchowy a rozwój osobisty.
Ja to rozumiem w ten sposób, że jeśli korzystasz z tego, co oferują ci inni nie może to być w żaden sposób rozwój duchowy, jest rozwojem osobistym. Rozwój duchowy jest wtedy kiedy wewnętrznie, w swojej głębi, masz kontakt z przewodnikami duchowymi i bezpośrednio od nich przychodzą ci informacje. Jesteś uczony wewnątrz swojej istoty przez świat duchowy, a nie na zewnątrz przez drugiego człowieka, który tylko udaje, że wie coś więcej od Ciebie. Jak to określił Zbigniew Jan Popko, mistyk i uzdrowiciel, taki człowiek jest oświecony internetowo. Czerpie informacje z internetu i książek, ale nie posiada żadnej swojej wiedzy, o doświadczeniu nie wspominając. To takie ezoteryczne perpetum mobile od stuleci samosię zasilające i napędzające i skarmiające ludzi nieustannie tymi samymi bzdetami, które ani nie zmienią twojego życia, ani ci w tym nie pomogą. Tutaj potwierdza się powiedzenie, że kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą.
Jednak zdarzają się ludzie, którzy faktycznie nie nastawiają się tylko na to, aby cię zaprogramować a potem kroić z kasy i różnych innych atrybutów jakie posiadasz.
Są podpowiedzi dotyczące kontaktu z naturą, korzystania z różnych naturalnych metod uzdrawiania, sposobów na wyciszenie umysłu i jako takie zapanowanie nad emocjami i naszą energetyką. I to jest fajne i pomocne w rozwoju osobistym. Od tego się zaczyna. Ale jest to początek, bo czujemy, że to nie wystarcza. Że szukamy czegoś więcej. Pytanie tylko, czego tak na prawdę szukamy?
Patetycznie pisząc, to kontaktu z Bogiem, od którego jesteśmy odcięci już od maleńkości. Niestety rytuały religijne robią swoje. Następnie kontaktu z Siłami Przyrody. Od nich też zostaliśmy poodcinani.
I w końcu, to w sumie od czego powinniśmy zacząć, od odnalezienia Siebie Samych. Tych prawdziwych, którzy na tą chwilę są zdeformowani, oprogramowani, którzy jesteśmy jak robot T-1000 walczący z terminatorem. Pamiętacie tą postać? Stworzona z metalu, który samodzielnie się odtwarzał i integrował w momencie kiedy został postrzelony. Otóż my jesteśmy jak ten T-1000 w kiedy oblano go ciekłym azotem i rozwalono na tysiące kawałków. Niestety prawie nikt nie jest w stanie się scalić i odbudować swojej istoty w pierwotnej formie.
I tutaj przechodzimy do tytułowego tematu - rozwój duchowy boli.
Ezoteryka powie, ależ skąd! Jest pięknie i przyjemnie. Niewiele musisz robić, my zrobimy to za ciebie jeśli nam za to zapłacisz.
Ale tak to nie dzieła.
Wyobraźcie sobie, że jesteście ręką, która była wygięta w nienaturalny sposób i na siłę przywiązana do tułowia. Nawet kiedy zerwiesz te więzy ręka dalej jest zdeformowana i nie jest w stanie funkcjonować poprawnie. Co trzeba zrobić? Połamać rękę, ustawić ją prawidłowo i dbać o to by zrosła się we właściwym ułożeniu. Dopiero potem uczymy jej się używać tak jak to autentycznie powinno być.
A co w międzyczasie? To wszystko boli. Cierpimy zarówno fizycznie jak i energetycznie. Zachodzące w nas zmiany, o które musimy walczyć, aby się utrzymały, dają popalić. Zrastanie ręki boli, jej rozruszanie boli, uczenie się nią posługiwać na nowo też boli.
Spójrzmy chociażby na zmianę w sposobie żywienia, chęci zwiększenia ilości ruchu fizycznego, ograniczenia korzystania z urządzeń multimedialnych. Wszystko wymaga pracy i zaparcia. A co dopiero jeśli chodzi o zmiany, które muszą zajść w całej naszej istocie. Jak w tej zdeformowanej ręce.
Ja osobiście, już ładnych parę lat temu natknęłam się na materiały Zbyszka Popko. I nieustannie trzymam się tego wspaniałego człowieka. Wielu na niego pluje i próbuje zdyskredytować. Jest on bardzo niewygodną osobą. Nie ściemnia, mówi prawdę, chociażby boleśnie.
Uczestniczę z modlitwach, które udostępnia, warsztatach, nauce wahadełkowania. I właśnie dzięki niemu wiem, że "rozwój duchowy" boli. Nie da się wprowadzić nowego bez przebudowy starego. Kiedy remontujesz dom, najpierw często rozwalasz i robisz mega bajzel, aby zrobić miejsce na nowe, właściwsze, bardziej funkcjonalne.
Zazwyczaj na skutek zmian zachodzących w ciałach energetycznych, zachodzą też zmiany w ciele fizycznym. Często nasila się stan chorobowy, albo dzieją się inne bolesne i niefajne z pozoru zmiany w ciele. Jak w tym remontowanym domu - coś jest po części burzone, aby zmienić to na nowe i lepsze.
Wiele osób bardzo obraża się na Zbyszka. Jak to? On wykupuje warsztaty, wykupuje uzdrawiania, a nic się nie zmienia. No przecież za to zapłacił. Powinno się zmienić. Przecież słucha tego wszystkiego. Dlaczego nie działa?
Nie wystarczy tylko słuchać, ale trzeba pracować nad tym, żeby zmienić swoją postawę, sposób reagowania na zachodzące zdarzenia, czy obecną sytuację.
Jak przy tej połamanej ręce. Nie żyjemy tym, że do tej pory w ogóle jej nie używaliśmy, że trzeba było ją połamać i boli, i boleć będzie jeszcze długi czas, a do tego trzeba będzie włożyć wysiłek by ją rozruszać i nauczyć się z niej korzystać. Widzimy co osiągniemy, kiedy będzie już chociaż po części sprawna, ile rzeczy będzie można robić mając do dyspozycji dwie zamiast jednej ręki.
Tylko nie poprzestajemy na tym widzeniu zmian. Równocześnie pracujemy nad tą ręką. Wykonujemy ćwiczenia, odpowiednio się odżywiamy, a nie zostawiamy ją samą sobie, bo pomimo, że się zrośnie to i tak nie będziemy w stanie z niej korzystać.
Identycznie jest z pomocą jaką otrzymujemy od Zbyszka Popko. Nie poprzestajemy jedynie na biernym odsłuchiwaniu tego, co nam oferuje. Równocześnie w świecie fizycznym podejmujemy konkretne kroki by zmiany zaszły a następnie aby je utrzymać. Chcesz mieć swój zamek z piasku? To weź wiaderko i łopatkę i zabierz się do jego budowy, a nie tylko o tym gadaj jaki to będzie piękny i wspaniały i jak to zajmiesz pierwsze miejsce w konkursie na budowlę z piasku.
Trzeba również patrzeć na realność celów. Nie zostaniesz nagle cesarzem, albo prezydentem, czy właścicielem korporacji o światowym zasięgu. To może nie być twoja droga. Mogło ci też pozostać zbyt mało lat życia, by wszystko zaistniało.
Ale czemu nie masz stworzyć jakiejś fajnej firmy, polepszyć stan zdrowia, czy zatrzymać postęp choroby, lub nawiązać relacje z fajniejszymi ludźmi, bo sami staliśmy się fajniejsi?
Ważne by wyjść umysłem poza obecny stan. Poza biedę, chorobę, toksyczne związki. I mieć tą odwagę, by wprowadzić zmiany, bo przestrzeń fizyczna to nasze osobiste wyzwanie. Widzisz w głowie wycieczkę w fajne miejsce? Zacznij zbierać informacje, rozpytaj się w biurach podróży, kiedy poczujesz, że już przyszedł na to czas. Po prostu rusz tyłek, aby to co ma zaistnieć, przejawiło się w świecie fizycznym.
I dbaj o to, że to się stanie. Nawet po posadzeniu ziarenka trzeba jeszcze podlewać, odchwaszczać, dać podpórki roślince.
I jak to już nie raz było, zamieszczam linki nakierowujące na materiały od Zbyszka.
Bo kiedy przetrwamy ten ból przemian i będziemy mieć do dyspozycji dwie ręce zamiast jednej, nieźle zadziwimy zarówno samych siebie i innych tym, co możemy osiągnąć przy ich użyciu. Całkiem możliwe, że zachęcimy innych do tego, by też zawalczyli o odzyskanie siebie i swojego życia.
